jurekw jurekw
3061
BLOG

FOZZ pamiętamy!??

jurekw jurekw Gospodarka Obserwuj notkę 33

Krótkie przypomnienie.

15 lutego 1989 Sejm powołał Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, który się zająć potajemnym wykupem naszego długu. "w latach 1989-1990, FOZZ otrzymał na swoje zadania 9,9 bln starych złotych (ok. 1,7 mld USD), za które mógł wykupić długi o wartości 7,6 mld USD przy rynkowej cenie polskiego zadłużenia wynoszącej 22 centy, za 1 dolar wartości nominalnej długu. [...] W rzeczywistości FOZZ na cele statutowe wydał jedynie 69 mln dolarów nabywając dług o nominalnej wartości 272 mln dolarów" [Wikipedia]. Działalność FOZZ była związana głównie z finansowaniem prywatnych interesów.

18 październik 1989 - w FOZZ rozpoczyna się kontrola Ministerstwa Finansów. Odkryto liczne nieprawidłowości. Fundusz nie zastosował się do zaleceń pokontrolnych, zaś protokół z tej kontroli zaginął.

28 stycznia 1991 - w FOZZ rozpoczęła się kontrola NIK.

1 kwietnia 1991 - do zespołu kontrolnego NIK dołączył Michał Falzmann, który wcześniej jako inspektor Izby Skarbowej odkrył nieprawidłowości w firmach powiązanych z FOZZ. Jego bezpośrednim przełożonym był Anatol Lawina. Wkrótce informacje o aferalnej działalności FOZZ dostają się do mediów.

maj 1991 - prokuratura wszczyna śledztwo na podstawie doniesienia obywatela Niemiec Josefa Tkaczicka, który twierdził, że szef FOZZ Grzegorz Żemek wykorzystuje fundusze na własne potrzeby.

2 czerwca 1991 - dwaj fizycy Mirosław Dakowski i Jerzy Przystawa złożyli w gabinecie ówczesnego ministra sprawiedliwości powiadomienie o przestępstwie polegającym na drenażu Polskich zasobów walutowych, Powołują się na ustalenia Faltzmanna i dołączają otrzymane od niego dokumenty.

14 czerwca 1991 - spotkanie w biurze premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego. Była to 'narada informująca o ustaleniach Michała Falzmanna' (według Lawiny) , lub przesłuchanie Leszka Balcerowicza w obecności przełożonego (według Faltzmanna). Balcerowicz odmawia odpowiedzi na zadane pytania.

25 czerwca 1991 - koniec kontroli NIK. Raport ujawnia liczne nadużycia i obciąża odpowiedzialnością dyrekcję oraz Radę Nadzorczą FOZZ, wiceministrów (Wojciecha Misiąga i Janusza Sawickiego) oraz ministra finansów Leszka Balcerowicza. Tego samego dnia Michał Falzmann zostaje zawieszony.

16 lipca 1991: - Faltzmann zwraca się do NBP: "Działając na podstawie upoważnienia nr 01321 z dnia 27 maja 1991 Najwyższej Izby Kontroli do przeprowadzenia kontroli w Narodowym Banku Polskim, proszę o udostępnienie informacji, objętych tajemnicą bankową, o obrotach i stanach środków pieniężnych (gotówkowych i bezgotówkowych) Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego". Zostaje natychmiast odwołany.

18 lipca 1991 - Michał Falzmann umiera.

31 lipca 1991 - uciekają z kraju prezesi Art-B, którzy wykorzystali 'oscylator Balcerowicza'. Jednego z nich (Bagsika) udało się później ująć w Szwajcarii. Został skazany na 9 lat więzienia (7 odsiedział). Na procesie bronił się (i słusznie), że on tylko wykorzystał stworzone możliwości. Skargę na Polskę wysłał do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Podobno dotąd jej nie rozpatrzono.

7 października 1991 ginie prezes NIK, W. Pańko

Jego żona, która przeżyła wypadek, relacjonowała: "Wcześniej zanim samochód wypadł z autostrady, usłyszałam jakieś dziwne huki, coś w rodzaju wybuchów. Nie jechaliśmy z oszałamiającą prędkością, ponieważ kierowca zamierzał dopiero co wyprzedzić ciężarówkę. W tym momencie zarzuciło nasz samochód, z jednoczesnym nieprawdopodobnym hukiem.?". W domu prezesa NIK nie znaleziono żadnych dokumentów związanych z FOZZ.

Później giną inne osoby związane z tym wydarzeniem. Zginął kierowca. "WPROST napisał, że dwóch policjantów, którzy jako pierwsi przybyli na miejsce wypadku utonęło dwa lata później na rybach. W bardzo płytkiej wodzie. Zginął też człowiek robiący ekspertyzę wypadku. Zniknął policyjny raport z miejsca wypadku a także klucz do służbowego sejfu profesora. Kiedy już został odnaleziony, okazało się, że sejf jest pusty."

Styczeń 1992 - Jan Krzysztof Bielecki w czasie podróży do USA informuje, że Bank Handlowy i Bank PKO S A są zagrożone są bankructwem, gdyż zdeponowana w nich depozyty walutowe obywateli zostały użyte na obsługę zadłużenia zagranicznego. Skarb Państwa wyemitował obligacje na 5,5mld USD na pokrycie tych braków.

1992 - Mirosław Dakowski i Jerzy Przystawa publikują książkę "ViA BANK i FOZZ". Opisują mechanizmy o których informowali rok wcześniej władze ('oscylator Balcerowicza').

19 luty 1993 - akt oskarżenia przeciw kierownictwu FOZZ, wiceministrowi Sawickiemu i prezesowi NBP G. Wójtowiczowi. Sąd zwraca go do uzupełnienia.

16 stycznia 1998 - ponowne przesłanie aktu oskarżenia, obejmującego Grzegorza Żemka, Janinę Chim, Zbigniewa Olawę, Dariusza Przywieczerskiego, Krzysztofa Komornickiego, Irenę Ebbinghaus (przywłaszczenie środków) oraz Janusza Sawickiego (niedopełnienie obowiązków). Po pięciu latach! - zupełnie przypadkiem pokrywa się to z okresem rządów SLD.

12 maja 1998 - sąd na wniosek D. Przywieczerskiego zakazuje wznowień książki "Via Bank i FOZZ"  i nakazuje przeprosiny i wpłatę 10 tys zł na PCK (później Przywieczerskiego skazano zaocznie 'za niewinność' a wywiad amerykański nawiązał z nim współpracę przez sympatię).

Grudzień 2000 - rusza proces. Rok później do władzy dochodzi SLD i proces zostaje przerwany wskutek powołania sędziego na Ministra Sprawiedliwości. "Brak jest podstaw do twierdzenia, iż powołanie pani Barbary Piwnik na stanowisko ministra sprawiedliwości miało na celu uniemożliwienie wydania wyroku w sprawie FOZZ. " [ z odpowiedzi na interpelację]

17 i 19 czerwca 2001 - przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi TVP1 emituje film na temat FOZZ "Dramat w trzech aktach". Według autorów w aferę uwikłani byli bracia Kaczyńscy. Tego samego zdania był Anatol Lawina. W grudniu 2001 roku Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich przyznało autorom filmu Krasuckiemu i Nawrockiemu tytuł "Hieny roku". Kaczyńscy skierowali sprawę do sądu. Przez 3 lata sądowi nie udało się wydać wyroku. W roku 2004 sprawę zakończono polubownie przeproszeniem Kaczyńskich przez TVP.

Wrzesień 2002 - wznowienie procesu.

3 czerwca 2005 - nowelizacja Kodeksu Karnego. Wydłużono z 5 do 10 lat okres przedawnienia przestępstw, o które oskarżono uczestników afery. Grupa profesorów prawa napisała list do prezydenta Kwaśniewskiego, by nie podpisywał nowelizacji. On jednak nie skorzystał z "dobrej rady". W późniejszym wyroku TK przyznał, że nowelizacja była konstytucyjna, a pośrednio że ci profesorowie prawa to idioci lub kanalie.

29 marca 2005 - ogłoszenie wyroku.

21 lutego 2007 - procedury sądowe kończą się prawomocnymi wyrokami kilku lat więzienia (główny oskarżony G. Żemek dostał 9 lat).

Więcej na ten temat można przeczytać w doskonałym opracowaniu Daniela Wincentego.

Podczas procesu G. Żemek wyjawił, że był agentem WSI. Tymczasem "prokuratura zwróciła się do odpowiednich komórek (czy struktur) Ministerstwa Obrony Narodowej [ z zapytaniem o powiązania FOZZ ze służbami specjalnymi]. Odpowiedź jest negatywna."

W międzyczasie G. Żemek nie próżnował. Zdążył załapać się na prywatyzację (zniszczył m.in. Zakłady Mięsne w Nisku) i wyłudzanie kredytów.

 

Miliardy w "czarnej dziurze"

Lata 1989-1991 to informacyjna czarna dziura. Przejrzałem wiele urzędowych statystyk i naukowych opracowań w poszukiwaniu informacji, które pomogłyby ustalić jakie rzeczywiście ponieśliśmy straty z powodu afery FOZZ. Nawet najbardziej ogólne, przekrojowe informacje (na przykład ile wydrukowano banknotów) są najczęściej podawane dopiero od roku 1992 lub 1993. Zadziwiające. Przecież te informacje musiały być dostępne. W końcu w oparciu o coś pan Balcerowicz robił te słynne symulacje, którymi się przechwalał ;-). Próżno szukać też jakiegokolwiek solidnego opracowania na temat tej afery w księgarniach! Mamy jedynie dwa "dzieła" Pineiro obarczające winą Kaczyńskich oraz socjologiczne rozważania o manipulacjach: "Zagubiona rzeczywistość. O społecznym konstruowaniu niewiedzy".

Informacje w internecie są niekompletne lub niewiarygodne. Na dodatek zadziwiającą aktywnością wykazują się dezinformatorzy - tacy jak uczestnik Salonu24 o pseudonimie "Anatol". Produkuje się on wszędzie gdzie tylko można, dowodząc że afery w ogóle nie było. Jego wypowiedzi z jednej strony robią wrażenie merytorycznych (te same argumenty są używane w dyskusji na Wikipedii), a z drugiej zawierają rażące błędy. Przykładowo dwukrotne uwzględnia eksport do ZSRR, podaje nieprawdziwe lub niepełne dane (np. dotyczące tylko roku 1990 zamiast lat 1990-1991). A przede wszystkim "nie rozumie", że straty bezpośrednie skarbu państwa (szacowane na 350mln USD) nie są w tym najistotniejsze.

Wbrew pozorom, sytuacji nie poprawiają teksty demaskatorskie pisane w konwencji wielkiego spisku. Przede wszystkim podawane w nich szacunki kilkunastu miliardów USD wydają się przesadzone. W latach 1990-1991 mogło to być kilka miliardów. Jeden czy dwa miliardy w tym bałaganie mogło się zagubić. Co nie oznacza, że są to pieniądze małe lub nieważne! To przecież mniej więcej tyle ile rząd chce uzyskać z podwyżki podatku VAT! Poza tym skutki tej grabieży rozłożone w czasie mogły być wielokrotnie większe. Nie mówiąc już o skutkach dla gospodarki.

 

A oto moje ustalenia w tej sprawie:

1.Najczęściej stawianym argumentem (także przez Leszka Balcerowicza) jest twierdzenie, że nie było czego kraść. Tymczasem w swoich rozważaniach na temat dolaryzacji, były prezes NBP Grzegorz Wójtowicz podaje, że na początku roku 1990 udział walut obcych stanowił 73% zasobów pieniężnych. Według tego samego autora na koniec 1991 r. wskaźnik ten spadł do 25%. Ta zmiana nastąpiła głównie poprzez dodruk złotówek. Ale musiało nastąpić także zmniejszenie ilości walut obcych w obiegu. Na podstawie znanej wysokości podaży pieniądza ogółem w tym czasie (wzrost o 19,3mld - do około 26 mld), możemy oszacować ilość walut obcych w obiegu. Zmniejszyła się ona o blisko 1 mld USD. Jeśli weźmiemy pod uwagę narastające przychody z handlu przygranicznego i nadwyżkę w oficjalnym handlu zagranicznym (znaczący wzrost rezerw walutowych), brakuje kilku mld USD. Nie oznacza to, że pieniądze te zostały z Polski wytransferowane w ramach 'oscylatora' (część była użyta w aferach alkoholowej i rublowej). Ale nie jest prawdą, że nie było co wywozić.

2. Czy stosowano oscylator Balcerowicza? Przykład Art-B jest niezaprzeczalny (choć oficjalnie zaprzecza się jakoby były w to zaangażowane operacje walutowe). Możliwą skalę takich operacji można by oszacować na podstawie zmian stanu walut zagranicznych dla całego sektora bankowego. Niestety dane te nie są dostępne. Możemy co najwyżej obliczyć na podstawie dostępnych informacji o kreacji pieniądza stan na koniec roku. W roku 1990 podaż pieniądza była na poziomie około 10 mld [R. Kokoszczyński "Współczesna polityka pieniężna"]. Z tego dla 46% źródłem były aktywa zagranicznenetto. Czyli zmiana stanu aktywów zagranicznych dla całego sektora bankowego w 1990 roku wyniosła około 4,5 mld USD. Analogiczne obliczenia wskazują, że w roku następnym ubyło 0,2mld (podaż 9mld, z aktywów zagranicznych -2,7%) [zob. link]. Wniosek jest prosty: operacje związane z 'oscylatorem Balcerowicza' mogły mieć miejsce i to na miliardową skalę. Realizacja zysku z inwestycji w złotowe depozyty, to bardzo sensowne wyjaśnienie zmniejszenia się ilości dewiz w roku 1991 (mieliśmy już co prawda wówczas niewielki deficyt w handlu zagranicznym, ale trzeba wziąć pod uwagę rosnący trend handlu przygranicznego).


3. Podobno 5,5mld USD których brak stwierdzono w BH i PeKaO SA komuniści zużyli do spłaty zadłużenia. W roku 1989 z tytułu obsługi zadłużenia wypłacono 1,57mld USD. A więc 3,93mld musiałoby być wydane przed rokiem 1989. Problem tym, że na początek 1989 roku depozytów ludności było tylko 3,33 mld dolarów.
W innym świetle widzimy te stwierdzenia w zestawieniu z raportu kontroli NIK w BH. Według posła Wojciecha Błasiaka, "w raporcie wykazano że w okresie kontroli Bank prowadził działalność dewizową na szkodę polskiej gospodarki i oszacował straty w ciągu tych dwóch lat na 5-10 mld dolarów".

4. Wzrost zadłużenia z 40 do 46 mld USD w roku 1990 można częściowo wyjaśnić różnicami kursowymi. Być może reszta tej kwoty to zaksięgowane odsetki z lat ubiegłych. Bez szczegółowych danych tego się nie dowiemy. Jednak przekręt z długami nie musiał prowadzić do nominalnego ich wzrostu. FOZZ miał środki na wykup długu. Ponoć tego nie robił (czym się więc zajmował?). A może jednak.... Przeznaczając na ten cel ledwo ułamek posiadanych środków mógł wykupić kilka miliardów długów, które mogły być następnie przywłaszczone przez osoby prywatne jako roszczenie wobec Polski (inspektor Faltzmann alarmował, że spłaty nie są księgowane), albo kupione ponownie za odpowiednią prowizją. Resztę środków można było cudownie rozmnożyć stosując oscylator Balcerowicza. Dobra księgowa wie, że jeśli na koncie nie zgadza się o parę złotych, to mogą za tym kryć się milionowe operacje. A tu się nie zgadzało o miliony....
A poza tym tezy Faltzmanna dotyczyły okresu o wiele szerszego .

5. Odsetki naliczone w latach 1990-1991 (a nie jak chciałby "Anatol" - tylko za rok 1990) rzeczywiście ograniczają od góry szacunek efektu 'oscylatora'. Jest to jednak kwota wystarczająco duża (kilka mld USD), by warto było powołać przynajmniej komisję sejmową dla wyjaśnienia tych kwestii. Ale widać chętnych do pójścia w ślady Pańki i Faltzmanna brak. Należy ponadto pamiętać, że istniały wówczas metody pomnażania kapitału nawet bardziej efektywne niż 'oscylator' (choć nie tak łatwe w zastosowaniu). Na przykład sprzedaż sprowadzanych komputerów (vide "Agrotechnika") po zawyżonych cenach przedsiębiorstwom państwowym. Takie działania nie polegały na drenażu systemu bankowego, ale państwowych przedsiębiorstw.


To już historia?

Zadziwiające jest to, że ludzie tolerujący afery początku III RP równocześnie głosili peany na cześć wolnej gospodarki. Tymczasem najbardziej efektywne nie okazywała się przedsiębiorczość i innowacyjność, ale korzystanie z 'luk prawnych'. Nałożone na gospodarkę bariery hamujące dostęp do finansowania nie dotyczyły znajomych "dobrej cioci FOZZ". To w sposób trwały zaważyło na funkcjonowaniu naszej gospodarki.

Negowanie istnienia afery FOZZ i oscylatora finansowego - bez dogłębnego wyjaśnienia tych zdarzeń - prowadzi do całkowitego braku zaufania. Leszek Balcerowicz już w roku 2003 rozpoczął agitację za szybkim wprowadzeniem euro (w roku 2007). Związane z tym usztywnienie kursów (ERM2) nie byłoby tak drastyczne jak w 1990 roku (wahania +/- 15%), ale jednak stwarzałoby możliwości spekulacyjnych ataków prowadzących do przejęcia naszych rezerw walutowych. Nasi ekonomiści twierdzą, że wariant brytyjski nam nie grozi (według różnych szacunków Brytyjczycy stracili 27mld funtów przy próbie wprowadzenia euro). Czy jednak można ufać kłamcom? Wyjaśnienie afery FOZZ ma więc znaczenie nie tylko historyczne.

Brednie, brednie, brednie
Na youtube jest dostępny film o Michale Faltzmannie. Moim zdaniem wart obejrzenia:

1: http://www.youtube.com/watch?v=XCYiSPxSQGM&feature=related
2: http://www.youtube.com/watch?v=ypF8Of05FLs&feature=related
3: http://www.youtube.com/watch?v=DFK3-YQtAZM&feature=related
4: http://www.youtube.com/watch?v=ze2U7-_qKOg&feature=related
5: http://www.youtube.com/watch?v=TRw95Ast1UQ&feature=related
6: http://www.youtube.com/watch?v=EgXaZzluN4g&feature=related
7: http://www.youtube.com/watch?v=2p7t4OW1UW8&feature=related


Aby sobie wyrobić opinię na temat tego jak mogła wyglądać rozmowa Leszka Balcerowicza z Faltzmannem, warto obejrzeć też to:
http://www.youtube.com/watch?v=kJsRHYYxnIQ&feature=related
Jeśli ktoś policzy ile razy nasz kawaler "Orła Białego" wypowiada słowo "brednia", to w zamian jestem gotów policzyć ile razy kłamie ;-)

 

 

PS.

Aby z naszych notek i dyskusji o gospodarce zostało coś więcej niż słowa, uruchomiłem pierwszy w Polsce społecznościowy think-tank. Proszę o kontakt osoby zainteresowane w jego rozwoju.

jurekw
O mnie jurekw

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka