jurekw jurekw
4111
BLOG

Czy Donald Tusk przejdzie do historii jako zdrajca?

jurekw jurekw Społeczeństwo Obserwuj notkę 83

Nie chodzi o to, czy jest zdrajcą. Bo to wbrew pozorom jest proste pytanie, na które można dość precyzyjnie odpowiedzieć. Bardziej interesujące jest pytanie, czy na kartach historii zostanie zapamiętany jako zdrajca.

Darujmy sobie ocenę jego działań w sferze polityki. Skoro Stanisław August Poniatowski został uwieczniony jako mecenas sztuki, a Wojciech Jaruzelski jako postać tragiczna wybierająca „mniejsze zło”, to co musiałby zrobić Donald Tusk, aby zasłużyć na miano zdrajcy Polski?

Nie ma też większego znaczenia to, czy obecny premier to zdrajca w potocznym sensie tego słowa. Czyli – czy sprzeniewierzył się interesom grupy do której należy lub należał (nawet jeśli tą grupą jest cały naród). Czy się to komuś podoba, czy nie – politycy działają według swojej oceny sytuacji, która nie musi się zgadzać z oceną społeczności, którą określony polityk reprezentuje. Na przykład wielu prawicowych wyborców uznało Traktat Lizboński za akt zdrady. Czy to znaczy, że akceptujący go bracia Kaczyńscy są zdrajcami? Nie brak takich, którzy tak sądzą, ale bardzo wątpliwe, by to ich ocena przetrwała próbę czasu.

Istnieje jednak pewien rodzaj zdrady, który nie podlega takiej relatywizacji. Istnieją akty zdrady, które są związane z podeptaniem własnych ideałów. Po takim czynie tylko człowiek kompletnie cyniczny i/lub zakłamany może sam przed sobą udawać, że nic się nie stało. I w tej kategorii – jak napisałem na wstępie – nie ma żadnej wątpliwości. Donald Tusk dopuścił się ciężkiej zdrady.

Donald Tusk jest człowiekiem Solidarności. Zbiorowym aktem zdrady wobec ideałów Solidarności był „plan Balcerowicza”. W sferze politycznej akt ten uległ relatywizacji – tak jak san wojenny. Dzisiaj zapewne większość Polaków też jest skłonnych co najwyżej rozpatrywać to w kategoriach mniejszego zła. Ale w sferze aksjologicznej nie ma żadnych wątpliwości: to było podeptanie ideałów solidarności. Donald Tusk uczestniczył w tym akcie zdrady od początku – choć jego udział aż do „nocy teczek” nie był znaczący. Nawet później nie wyróżniałby się zbytnio z tłumu tych, którzy „nowoczesność” przedkładają nad „solidarność”. Dopóki nie zainicjował budowy „przemysłu pogardy” wobec swoich wrogów politycznych. Rok 2005 był przełomowy. Po przegranych wyborach Tusk uwierzył w historyczną rolę kłamstwa zwanego „marketingiem politycznym” i temu kłamstwu zaprzedał duszę. To była ciężka i wielowymiarowa zdrada.

Więc jeśli nawet zostanie okrzyknięty zdrajcą na podstawie przypisania mu win nie popełnionych i intencji nieprawdziwych, to będzie można jedynie stwierdzić: kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie.

 

Czy nastolatka, oceniając Donalda Tuska miała zatem rację? Sądzę, że w pewnym wieku ocen nie dokonuje się w sposób kazuistyczny. Młodzież stara się zrozumieć świat i na tej podstawie dokonuje oceny. Gdy trzeba tą ocenę uzasadnić – radzi sobie z tym lepiej lub gorzej. To nie jest jej rola. W normalnym społeczeństwie w takiej sytuacji szukamy wsparcia autorytetów. W naszym zniszczony przez 25 lat życia w kłamstwie i obłudzie społeczeństwie musi polegać na sobie. Młodzież ma prawo i obowiązek odrzucić to zepsute dziedzictwo i zbudować Polskę zgodną ze swymi ideałami. Jeśli przyjdzie im do głowy nawet wieszać zdrajców (wedle ich oceny) na latarniach, to jest tylko problem ich sumień.

jurekw
O mnie jurekw

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo