Do opisu przedświątecznych publikacji w niektórych medialnych dobrze pasuje alegoria diabła złoszczącego się w czasie łaski.
Mariusz Max Kolonko w swojej MaxTV opowiada o odradzaniu się konserwatywnych wartości w Ameryce. Mają one oczywiście wpływ także na produkcje filmowe. Zdaniem Barbary Hollender chodzi tylko o biznes: Powrót do podstaw wiary to dobry interes. Zwłaszcza w czasie, gdy coraz więcej mówi się o moralnym kryzysie zachodnich społeczeństw.
Oczywiście, że w Hollywood kręci się filmy dla pieniędzy. Ale kręci się je także dla ludzi. Więc wybór repertuaru trudno skwitować stwierdzeniem, że to tylko biznes.
To jest przykład umniejszania społecznej roli religii w wersji soft. Wersja hard to na przykład „Ewangelia Żony Jezusa”. Nie wykluczone, że na Czerskiej już pracują nad pełną wersją (do świąt jeszcze kilka dni). Wszak – jak pisze businessinsider.com (przywołując LiveScience), dokument pozwala na nowo postawić pytania o rolę kobiet i żonatych mężczyzn a Kościele – zarówno starożytnym, jak i współczesnym. Widać bez niego takie pytania ciężko byłoby Amerykanom wysłowić (choć nic nie piszą o żadnym semantycznym przełomie ani oświeceniu).