jurekw jurekw
7379
BLOG

Widziane z Podkarpacia: PiS – koniec złudzeń

jurekw jurekw Polityka Obserwuj notkę 102

 

Nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem to, że PiS traci w sondażach i zapewne przegra kolejne wybory. Toczące się na S24 debaty na temat uważam za pozbawione sensu.

 

Skoro jednak już sobie politykierzy dyskutują, to pomyślałem, że odrobina realizmu nie zaszkodzi...

 

Należę do wyborców wytrwałych. Głosowałem na PiS – tak jak większość u nas na Podkarpaciu, pomimo, że ta opozycyjna partia nie potrafiła sformułować sensownego programu. Wierzyłem, że nasze głosy przynajmniej wzmacniają opozycję na tyle, że nie można jej zupełnie ignorować. Być słyszalnym w demokracji to już coś. Moja decyzja, by tym razem nie iść na wybory nie jest więc zwykłym zniechęceniem do wybranej partii. To deklaracja (dlatego zabieram głos publicznie): nic mnie nie obchodzi, która z koterii będzie tu rządzić, bo z żadną się nie utożsamiam i wszystkie uważam za wystarczająco szkodliwe, aby się od nich odciąć.

Żeby nie było niejasności: uważam obecne rządy za mafijne, a Donald Tusk nie miałby moim zdaniem prawa pełnić jakichkolwiek funkcji w normalnym państwie. Z wielu powodów (choć zapewne nie tych, które podnosi opozycja). Ale – gwoli sprawiedliwości – Tusk nie jest najgorszym premierem, jakiego można sobie wyobrazić. Nigdy nie jest tak źle, żeby gorzej być nie mogło. A u nas mieliśmy przecież Jerzego Buzka z jego bandą. Ustawił poprzeczkę tak wysoko, że osobiście liczę na to, że nikt się nawet do tego poziomu nie zbliży.

 

Ale miało być o PiS....

 

Mój krytycyzm wobec partii Kaczyńskiego narastał od dawna. Ale nadal był to krytycyzm wobec „mojej” partii (w sensie wspierania a nie przynależności). Do czasu kryzysu na Ukrainie.

 

Wcześniejsza narracja PiS była następująca: Donald Tusk jest politykiem niesamodzielnym, uległym wobec Moskwy i Berlina. Bracia Kaczyńscy zaś kierują się polską racją stanu. Nie są ani antyniemieccy, ani antyrosyjscy, ale kierując się polską racją stanu, muszą się liczyć z konfliktem interesów. Są w takich sytuacjach oskarżani o fobie antyrosyjskie i/lub antyniemieckie, ale nie o uprzedzenia tu chodzi, tylko o interes narodowy.

 

Godzina próby dla tej narracji obnażyła jej pustkę i – przyznaję – głupotę tych, którzy jej (tak jak ja) uwierzyli.

 

Godna i roztropna postawa męża stanu, który kieruje się narodowym interesem, musi opierać się na trzech filarach:

1. Pragmatycznych relacji w obszarze, gdzie istnieją obustronne korzyści, albo przynajmniej nie ma konfliktu interesów.

2. Otwartego dialogu w sytuacji wystąpienia kwestii spornych.

3. Jasnego prezentowania swoich racji, gdy rezygnacja z nich nie jest możliwa z przyczyn zasadniczych.

 

 

Taka postawa znajduje dodatkowo umocowanie w Biblii: który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju.

Oczywiście z czystym złem nie można się układać. Ale czy aby na pewno porównywanie Putina do Hitlera jest uzasadnione?

 

Kiedy więc Donald Tusk nagle zaczął się zachowywać jak rosofob, a Sikorski do końca się kompromituje, latając jak kot za pęcherzem, ostatnią rzeczą, której potrzebował PiS to jakaś idiotyczna „jedność w obliczu zagrożenia”. No chyba, że pan Kaczyński rzeczywiście obawia się, że Rosjanie połkną Kijów i zatrzymają się w Warszawie. Wtedy polecam saperkę i do kopania okopów ;-). W innym wypadku, powinien przestać z siebie robić idiotę zapisując się do „partii jedności” dyrygowanej przez antypolskie media (GW+TVN).

 

Sytuacja, jaka się wytworzyła wydawała się dla „obozu patriotycznego” wręcz wymarzona. Coś, co jeszcze pół roku było nie do pomyślenia! Rosja broni – a przynajmniej tak deklaruje - wartości, które stanowią fundament polityki PiS. Jest więc podstawa do dialogu i nagle polska prawica wygląda na sensownego partnera. Kaczyński powinien więc odciąć się od wojennej retoryki Tuska i zaproponować rozwiązanie konfliktu na drodze dialogu. Należałoby to prezentować na tyle sprytnie, by było jasne, że odrzucenie przez Rosjan oferty dialogu obnaży gołosłowność ich deklaracji.

Ja wiem, że wobec głupot, jakie się naplotło dotąd – taki manewr nie należałby do najłatwiejszych. Ale czego się nie robi dla Polski – co nie, panie Kaczyński?

(Obawiam się jednak, że to pytanie retoryczne. Wszyscy wiemy, że dla Polski nie chowa się własnych urazów i uprzedzeń :-(.)

 

W Polskim interesie nie leży kolejna przegrana wojenka. Nie leży też w Polskim interesie klęska narodu ukraińskiego, któremu dano wybór pomiędzy kolonizacją ekonomiczną prowadzącą do rozpadu kraju, albo rozpadem kraju prowadzącym do ekonomicznej kolonizacji.

(Jeśli ktoś ma wątpliwości co do takiej oceny sytuacji Ukrainy, to polecam kilka tekstów na ten temat: http://argumenty.net/ukr

jurekw
O mnie jurekw

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka