jurekw jurekw
145
BLOG

GWniana logika

jurekw jurekw Rozmaitości Obserwuj notkę 6

 

Jeden z blogerów salon24 postawił następującą tezę:

dziś w Polsce nie da się porozumieć z kaczystami już nawet co do elementarnych faktów i znaczenia najprostszych słów. Kompletny “odlot” J. Kaczyńskiego, który swoje rojenia bierze za rzeczywistość dr. Elżbieta Zdankiewicz-Scigała, psycholog i traumatolog (POLITYKA, "Bol osobisty, ból polityczny", 24 sierpnia 2010) tłumaczy stanem zdrowia J. Kaczyńskiego powiadając, że w sposób "normalny" reaguje na traumę. [pozwoliłem sobie skorygować w cytacie błędy i braki 'ogonków'].

Na dowód tego braku możliwości porozumienia przytacza autor wypowiedź Lecha Kaczyńskiego i uznaną za sprzeczną z tą wypowiedzią wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego.

Poszukiwanie oryginałów pozwoliło mi na ustalenie, że odkrycia owej sprzeczności dokonano w redakcji na ul. Czerskiej. Nie dziwi więc użycie argumentu psychologicznego (wszak to bardzo typowe dla redaktorów tej gazety). Ale zostawmy sprawę na boku. Ja jako laik w dziedzinie psychologii i psychiatrii nie mam zamiaru snuć tutaj rozważań na temat zdrowia psychicznego kogokolwiek. Zajmijmy się domniemaną sprzecznością. Sprawa jest poważna, a logika pozwala jasno ustalić kto ma rację.

 

Opis zdarzeń

 

  • Ruch lipca i sierpnia 1980 r. w Polsce miał charakter spontaniczny, ale wydarzenia gdańskie były przygotowane i ich główni bohaterowie siedzą tutaj wśród nas. Ruch rozprzestrzeniał się błyskawicznie, w pewnej chwili do tego spontanicznego działania trzeba było dodać doświadczoną już myśl i Bóg sprawił, że do Gdańska przyjechała grupa intelektualistów, przede wszystkim z Warszawy, związanych z opozycją. Ich przybycie miało przełomowe znaczenie. Nie byłoby porozumienia sierpniowego bez grupy tak zwanych ekspertów, a w istocie polityków związkowych, na czele których stali Bronisław Geremek i Tadeusz Mazowiecki. Dzisiaj dla nas wszystkich Porozumienia Sierpniowe to część historii, współczesnej, ale w ramach życia jednego człowieka już odległej. [Lech Kaczyński na pogrzebie B. Geremka]

     

  • Następnego dnia po przybyciu na strajk tzw. "doradców warszawskich" prof. Jadwiga Staniszkis na niejawnym spotkaniu /w hali wydz. W-3 Stoczni Gdańskiej/ wyjaśniła nam rolę jaką mają do spełnienia owi doradcy zrozumieliśmy że w zasadzie są oni emisariuszami komunistycznej władzy. Ich podstawowym zadaniem miało być przekonanie nas do rezygnacji z postulatu dot. Wolnych Związków Zawodowych. [Andrzej Kołodziej, sygnatariusz porozumień sierpniowych]

     

  • Tadeusz Mazowiecki z kolegami przyjechali do Stoczni z zamiarem namówienia strajkujących do odstąpienia od postulatu nr. 1 czyli WZZ i zadowolenia się demokratycznymi wyborami w ramach CRZZ. Rozmawiałem z Mazowieckim zaraz po jego przybyciu do Sali BHP i wskazał mi właśnie taką granicę pisząc na kartce różne możliwości. Takie stanowisko doradców potwierdzają dokumenty dostępne w IPN. Wie to każdy, kto był wtedy w Stoczni i kto wykazuje minimalne zainteresowanie dla opublikowanych już opracowań tematu. [...] To on [Bogdan Borusewicz] ustalał z Lechem Kaczyńskim sposoby nacisku na doradców. To Borusewicz nazwał doradców "różowymi pająkami" wskazując w ten sposób, że tylko niewiele różnią się od "czerwonych pająków", czyli komunistów. To Borusewicz (wspomagany przez Konrada Bielińskiego) na posiedzenie Komitetu Strajkowego w Stoczni Gdańskiej tak ostro atakował doradców, że Bohdan Cywiński chciał natychmiast opuścić Stocznię. [Krzysztof Wyszkowski, współzałożyciel Wolnych Związków Zawodowych na Wybrzeżu]

 

 

Na podstawie powyższych wypowiedzi świadków tamtych wydarzeń (oraz powszechnie dziś dostępnej wiedzy), można ustalić co następuje:

  1. Do Stoczni przybywa kilku intelektualistów.

  2. Ich przybycie umożliwiło porozumienie z rządem, gdyż to z nich wyłoniono grupę ekspertów, z którymi delegacja rządowa była skłonna rozmawiać.

  3. Dla strajkujących bardzo ważnym był postulat numer 1, dotyczący wolnych związków zawodowych (wiązał się on z zalegalizowaniem ich obywatelskiej aktywności w WZZW).

  4. Wolne związki zawodowe byłyby robotniczą organizacją nie będącą strukturą 'ludowego' państwa. Bez wątpienia naruszało to reguły totalitarnego ustroju.

  5. Postawienie takiego postulatu było więc wówczas aktem wielkiej odwagi.

  6. Eksperci uważali, że to jest nie do przyjęcia, bo byli przekonani że strona rządowa się na to nie zgodzi. Postulowali reformę istniejących związków.

  7. Powstał więc spór o postulat numer 1 między strajkującymi i ekspertami.

  8. Eksperci potrafili przełamać swój sposób myślenia i przekonać do tego stronę rządową.

  9. Taki zwrot (porzucenie własnych przekonań pod wpływem argumentów) wymagał intelektualnej klasy.

Czy ktoś widzi w tym jakieś sprzeczności?

No to przystąpmy do analizy dwóch fragmentów wypowiedzi, które są ponoć sprzeczne ze sobą.

 

 

Sprzeczności

Poniżej zamieszczam dwie analizowane  wypowiedzi. W nawiasach podaję odwołanie do powyższych 8 punktów.

 

Lech Kaczyński:

LK1. Po jednej stronie mieliśmy wiarę naszych robotników, wiarę naszych pracowników. Po drugiej stronie musieliśmy mieć ludzi, którzy potrafią w takiej sytuacji przełamać swój własny sposób myślenia. (7)

LK2. Do tego potrzebna jest wielka, intelektualna klasa. W ostatnich dniach sierpnia 1980 r. wykazał ją Bronisław Geremek, On jest jednym z dwóch, trzech najważniejszych autorów tamtego sukcesu.(8)

Uwaga do zdania nr 1: Trudno dokładnie ustalić, co miał Lech Kaczyński na myśli (kto był tą drugą stroną). Przy literalnym rozumieniu byli to wszyscy poza robotnikami.

 

Jarosław Kaczyński:

JK1. Solidarność", broniąc wolności, broniąc praw pracowniczych, zawsze odwoływała się do narodu, do patriotyzmu. Ale to była specyficzna wersja patriotyzmu. To był patriotyzm nadziei, ale przede wszystkim odwagi: stworzyć tego rodzaju organizację w środku komunistycznego imperium, zawrzeć porozumienie, którego istotą była zmiana ustroju. (3,4,5).

JK3: I ta sprawa, już wtedy, 30 lat temu, stała się, także w Stoczni, przedmiotem sporu. (7).

JK4: Przybyła tam grupa ludzi o znanych nazwiskach, z autorytetem, ludzi - w żadnym razie tego nie kwestionuję - najlepszej woli.(1)

JK5: Ale mieli oni inny plan, mieli plan kompromisu [, który w istocie, gdyby go realizować, okazał się pozorem, który szybko by się rozwiał].(6)

 

Jeśli uznamy, że opis zdarzeń (zdania od 1 do 8) jest niesprzeczny, to mamy równoważność co do faktów (pomijając dodatkowe opisy i oceny):

LK1=(7); LK2=(8); JK1=(3,4,5); JK3=(7); JK4=(1); JK5=(6)

Wypowiedź Lecha Kaczyńskiego przedstawia więc takie fakty, jak zbiór zdań (7,8), a Jarosława Kaczyńskiego (3,4,5,6,7). Oczywiście te zbiory zdań ani ich suma nie mogą zawierać sprzeczności.

 

Konkluzja

 

Zło michnikowszczyzny wcale nie polega na tym - jak niektórzy sądzą (vide "Michnikowszczyzna" Rafała Ziemkiewicza) - że są to jacyś wyrafinowani manipulatorzy. To są po prostu durnie, którzy jakimś zrządzeniem losu zyskali zadziwiający wpływ na część czytelników. Czyżby bezmyślność rozprzestrzeniała się przez czytanie?

Jeśli więc na salonie24 pojawiają się takie wpisy, takie jak ten z którego zaczerpnąłem powyższe cytaty, to nie ma sensu z nimi polemizować. Bo kto wie - co taki przed chwilą czytał (*) ;-).

 

 

 

 

(*) skorzystałem z taktyki pani Joanny Najfeld, która odmówiła podania ręki Jackowi Adlerowi - tłumacząc że nie wie, gdzie on przed chwilą tą rękę trzymał ;-).

jurekw
O mnie jurekw

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości