Ksiądz Przemysław Śliwiński postawił dramatyczne pytanie o przyczynę podziałów wśród katolików. I upatruje genezy tych podziałów w stosunku do Radia Maryja. Moim zdaniem powstanie tego radia było tylko katalizatorem, dzięki któremu ujawniły się wcześniejsze podziały.
Transformacja ustrojowa
To był wielki błąd Kościoła. Zabrakło mądrości. Kościół stał się gwarantem przemian, do czego nie był kompletnie przygotowany. Ułatwił w ten sposób oszustwo Balcerowicza, który - co do tego nie mam żadnych wątpliwości - działał na szkodę kraju, a w interesie zachodniej finansjery.
Koszty transformacji były olbrzymie. Nie miejsce tu by się rozpisywać na ten temat. Zacytuję tylko wypowiedź dr Andrzeja Matuszewskiego: 'W latach dziewięćdziesiątych prowadziłem wraz z zespołem badania dotyczące przedwczesnej umieralności w Polsce. Wyniki z różnych powodów (głównie ze strachu) nigdy nie zostały opublikowane. Jest niepodważalnym faktem, iż w latach 1991-1993 nastąpiło radykalne podwyższenie przedwczesnej umieralności. Jedynym możliwym wytłumaczeniem tego faktu jest uświadomienie sobie wielu ludzi, iż nie mają żadnych perspektyw życiowych. Taki stres (tzw. psychospołeczny) może doprowadzić zdrowego człowieka do śmierci. W okresie tym przedwcześnie zmarło ponad 20 tys. osób ponad "normę". Duża część tych osób (co najmniej 40%) to byli pracownicy PGRów. Uważam, że zaczynające się od roku 1993-ciego sukcesy SLD, w tym wybór Aleksandra Kwaśniewskiego na prezydenta w roku 1995-tym wynikają w dużej mierze z "rozżalenia" dużych grup społecznych wynikającego z owej zwyżki przedwczesnej umieralności. Ci ludzie, którzy zmarli mieli przecież rodziny i znajomych. Oprócz tego wiele osób przeżywających silny stres psychospołeczny nie zmarło i zasiliło szeregi krytyków "nowej rzeczywistości".'
Dla mnie osobiście zwycięstwo Kwaśniewskiego było szokiem. Katolicy głosujący na komunistę!? Dziś widzę, że w swej zbiorowej mądrości społeczeństwo znalazło ocalenie w ucieczce spod troskliwych skrzydeł Kościoła. Sądzę, że gdyby nie Jan Paweł II - skutki tego byłyby o wiele tragiczniejsze, niż to co obecnie obserwujemy.
Problem odrzuconych
Okazało się, że postkomunistyczna lewica bynajmniej nie była wyrazicielem interesów ludzi, którzy zostali pokrzywdzeni w procesie przemian. Nic więc dziwnego, że doszły do głosu inne radykalne ruchy, wśród których wybijała się "Samoobrona". To było zagrożenie dla establishmentu. Wówczas pojawiły się dwa słowa mające razić przeciwnika: populizm i nieudacznik. Z 'chamami' nie warto było dyskutować. To było coś zbliżonego do segregacji rasowej. Nieudacznicy mieli siedzieć w swoich norach i nie przeszkadzać w kształtowaniu Polski. W tej sytuacji pojawienie się Radia Maryja było zdarzeniem nie do przecenienia. Miliony ludzi odzyskało swą podmiotowość. Co prawda elity nadal nie mają ochoty z nimi rozmawiać, ale muszą się z nimi liczyć. Niestety ten brak dialogu dotyka także Kościół w obrębie którego Radio Maryja działa. Hierarchowie podzielili się na jego bezkrytycznych zwolenników i zajadłych przeciwników. Chrystus uderzony w twarz powiedział: jeśli coś złego powiedziałem - udowodnij co było złego, a jeśli nie to czemu mnie bijesz.Razy jakie spadały na dyrektora Radia Maryja nie musiały być poprzedzane dowodem winy. A nawet jeśli wina była bezsporna - nie było chrześcijańskiego napomnienia, ale nagonka medialna z udziałem biskupów. Warto zwrócić uwagę zwłaszcza na działania abp. Życińskiego. Publikowanie przez niego tekstów w organie Michnika jest czymś wręcz haniebnym.
Flirt z liberalizmem
Brak mądrości i rozeznania wśród wyzwań współczesności sprawił, że Kościół dał się łatwo oszukać liberałom. Pomimo bogatej tradycji Społecznej Nauki Kościoła cała prawica w Polsce - łącznie z hierarchami Kościoła uwierzyła w wierutne bzdury o podziale na liberalizm obyczajowy i gospodarczy. Liberałowie dostali wolną rękę (a nawet mocne poparcie) w kwestiach gospodarczych pod warunkiem powstrzymania się od szkodliwych działań w sferze obyczajowej. Nie ma niczego bardziej szkodliwego dla Kościoła jak obłuda. A w tych kategoriach należy oceniać rozdzieranie szat nad problemem aborcji w sytuacji, gdy wiele tych dramatycznych decyzji podejmują osoby doprowadzone do skrajności za zgodą Kościoła.
To indywidualizm niszczy Kościół
Indywidualizm nie jest związany tylko z codzienną praktyką. On wszedł nam w krew i kształtuje nasze poglądy. Podejmujemy działania w interesie nas samych, albo grupy do której należymy. Grupy - ale nie wspólnoty. Jeśli parę osób modli się pod krzyżem, to jest dla nas oczywiste że oni robią to w czyimś interesie. Albo są to ludzie psychiczni wiedzeni swą manią, albo aktywiści polityczni. Taka ocena jest niestety aż nadto widoczna w stanowisku jakie zaprezentował abp. Nycz. I to napawa mnie grozą. Nawet jeśli ta ocena byłaby w tym przypadku w 100% trafna, to nam nie wolno ulec takiemu widzeniu świata. Bo wówczas rzeczywiście Kościołowi pozostanie zamknąć się w świątyniach, a plebanie zamienić na biura obsługi klientów.
Komentarze
Pokaż komentarze (41)